Siorbiąc wino… zacznę od dygresji: jak myślisz – czym różni się komoda zrobiona przez automat sterowany komputerem od komody wykonanej przez prawdziwego artystę?… Otóż, tej pierwszej brakuje duszy! Tak. Człowiek oddający się z zamiłowaniem pracy, wkładający w nią całe serce, zostawia w swym dziele cząstkę własnej duszy. Rzecz taka żyje i emanuje energią. W jej pobliżu czujesz się dobrze. Pokój, w którym znajduje się więcej takich przedmiotów, zdaje się cieplejszy, bardziej przyjazny. Odwrotnie – w mieszkaniu nawet najpiękniejszym, ale urządzonym w eksponaty z taśmy, dziwnie wieje chłodem…
Spójrzmy na wino. Zanim trafi do twojej ręki, musi przejść długą drogę. Zaczynając od pielęgnacji winorośli, poprzez ręce zbieraczy, proces przeistoczenia soku w wino, stałą kontrolę, dojrzewanie, po zaprojektowanie butelki i etykiety. Ileż tu trudu, troski, nadziei… potu, łez, serca… Potem – zamknięte już w szklanym etui – dalej nieustannie żyje, zmienia się! I trafia wreszcie do nas! Patrzysz jak błyszczy w kieliszku, wyczuwasz aromat, smak i co mu w duszy gra?
Aby się tego dowiedzieć, trzeba ową duszyczkę poznać, zaprzyjaźnić się z nią. Lecz nie szybko i bezmyślnie, ale powoli, z napięciem, ciekawością, angażując wszystkie, tak – wszystkie zmysły. Nie tylko smak, węch i wzrok.
Także:
– dotyk – to szorstkość, ściąganie, pieczenie, temperatura, konsystencja, ostrość lub gładkość. Dotyk to: wargi, język, dziąsła, podniebienie, przełyk.
– słuch – co słyszą uszy? – Dźwięki! – Najlepiej strzelanie otwieranych szampanów, ale może to być również delikatne westchnienie starego burgunda… dźwięk przelewania wina z butelki do kieliszka, siorbanie, mlaskanie, przepłukiwanie… Wtórne – nasza intonacja po przełknięciu: „e tam, takie sobie…”, „jakie świeże i rześkie…”, „poezja…”, „wyraźna beczka…” itd., itp.
A jak to wszystko ma się do muzyki? Dusza wina nierozerwalnie związana jest z miejscem, w którym wino przyszło na świat. Z tamtymi ludźmi, ich tradycją i kulturą, powietrzem, wodą i ziemią. Muzyka z rodzinnego regionu jest więc mu miła, bliska i naturalnie dobrze z nią współgra. Czyli – argentyński Malbec z argentyńskim tangiem, Chianti – z włoską cantatą, a Tempranillo – z habanerą. To jednak nie wszystko. Dopiero kiedy bardziej nad winem pochylisz się, poznasz jego charakter i temperament, kiedy „otworzysz” się na nie, a ono odsłoni tobie swoje tajemnice – dopiero wtedy będziesz potrafił dobrać do niego odpowiednią muzykę. Czy to będzie walc wiedeński, ballada Cohena, Led Zeppelin, czy słoneczne reagge.
Uwaga: wypadałoby zsynchronizować jeszcze jeden ważny element – okoliczność. Jasne, że gratulacje w Pałacu Ślubów, kolacja we dwoje przy świecach, wiejski festyn czy spotkanie kumpli z wojska – wymagają różnego podkładu muzycznego i dostrojonego do tychże wibracji stosownego winnego trunku.
P.S. By nie być gołosłownym: do słoweńskiego Pavó Rdeče, Dušana Konstančiča, dobrałem właśnie „Smooth” Carlosa Santany. Sprawdź – polecam!
Zatrzymam się na Twojej dygresji. To, że przedmioty wykonane ręcznie mają duszę, nie ulega wątpliwości. Taki okrąg na przykład. Narysowany od cyrkla jest martwy, zakreślony ręką zapowiada przemianę, żyje i przekazuje energię zakreślającej go ręki. Obcowanie z przedmiotami wykonanymi sercem cieszy zmysły i raduje duszę. Wyobraź sobie chłodną, wypukłą, gładką, ale niejednolitą powierzchnię metalu pociętą w harmonijne wzory. Muśnięcie opuszkami palców wydobywa z tej struktury dźwięk o zaiste uwodzicielskim brzmieniu. Pełny, głęboki, wytrawny i rubinowy w odcieniu niczym smak Egri bikavéra … z resztą, sprawdź sam, zapraszam na moja stronę.