„Wino piją ludzie szczęśliwi. A w każdym razie mniej nieszczęśliwi niż ci, którzy piją wódkę. Wino pije się po to, żeby rozjaśnić życie. Wpiąć kolorowe pióra we włosy. Rozkręcić karuzelę psychiczną (…) W każdym razie wino piją ci, którzy lubią żyć. Wódkę piją ci, którzy chcą stracić przytomność”. – Agnieszka Osiecka (Rozmowy w Tańcu). – Tak się złożyło, że cytat ten dotarł do mnie w chwili, kiedy popijałem wino właśnie. Już słyszę złośliwych: „a kiedy ty nie popijasz wina właśnie?!” – No cóż, zdarzają się takie chwile codziennie.
Pamiętam jak kiedyś sąsiad przyszedł do nas pożyczyć butelkę wódki, bo brakło dla niespodziewanych gości. Jakże przykro mu było, kiedy musiał odejść bez niczego, albowiem wina nie chciał. Wino przecież jest takie nieekonomiczne. Żeby wino sponiewierało podobnie jak wódka musisz wypić go 2-3 razy więcej. Totalny absurd, wydawać 100 zł zamiast 25! Po co przepłacać? A i jeszcze na efekt czekać tak długo… Nie wspomnę, że do tego wszystkiego wino jest kwaśne, garbnikowe…
Dlatego wino piją ludzie szczęśliwi. Bo im to nie przeszkadza. Ludzie szczęśliwi nigdzie się nie spieszą, mają czas, by z winem się zaprzyjaźnić, by je zauważyć, by się nad nim pochylić i pozachwycać. Popatrz jak urokliwie głęboka czerwień skrzy się w kieliszku, jak „płacze” spływając gęstymi łezkami po ściance. Co za wspaniały bukiet! Od razu przypomina mi się jak babcia robiła konfiturę wiśniową…
Lubię te chwile napięcia, kiedy otwieram nową butelkę – co zastanę tym razem w środku? Czy będzie to znajomość na dłużej? Zachwycę się, czy rozczaruję? Albo, czy będzie mi smakować podobnie jak ostatnim razem?… Czegoś mi tu brakuje, wtedy było jakieś inne… towarzystwo? nastrój? jedzenie?… Wino zmienia się, żyje, jak człowiek. To samo nigdy nie jest takie samo.
Wino piją ludzie szczęśliwi. Nie są szczęśliwi – bo piją, tylko piją – bo są szczęśliwi. Nie otwierają wina, by stać się szczęśliwymi. To jak z przyjacielem. Wiem, że jest. Każde spotkanie to sama radość, ale nie potrzebuję tej radości kupować, nie potrzebuję upajać się nią do nieprzytomności.
Lubię zatrzymać się i delektować chwilę. Powstrzymać chwilę, zastopować świat. Stać się na moment panem czasu. Czas się wtedy do mnie uśmiecha. Wino ma tę magię. W jednej sekundzie stąpam między winoroślami pełnymi dojrzałych winogron – właśnie smakuję jedno… czuję zapach wilgotnej piwnicy, słucham jak wino przeobraża się w beczce… ściskam seredcznie dłoń winiarza, rozumiem jego trud… rozglądam się dookoła winnicy – miejsca, gdzie wino rodzi się są niezwykle piękne…
Wino piją ludzie szczęśliwi. Nie uciekają od rzeczywistości, potrafią cieszyć się życiem takim jakie jest. „Wpinają kolorowe pióra we włosy. Rozkręcają karuzelę psychiczną”… Ci, którzy lubią żyć.
.
Pięknie opisane…. bajka…..
aż się rozmarzyłam….
dziękuję
Coś pięknego!Dokladnie opisał Pan, to co ja czuje:-) Każde wino to historia, przygoda i radość życia!
Pięknie napisane i prawdziwe. Wytwarzanie wina to nie jest zwyczajna produkcja ale skomplikowany proces technologiczny zależny od wielu zmiennych, czasem niezależnych od nas czynników. W proces wytwarzania wina wpleciona jest nazwa szczepów winorośli, charakterystyka i lokalizacja gleby, historia pogody danego roku, przesądy związane ze zbiorami, preferencje smakowe osób zaangażowanych, niepokój oczekiwania na wynik , radość podczas degustacji. Dlatego właśnie istnieją takie sformułowania słowne jak enokultura. enoturystyka itd. a nie ma vodkakultura, vodkaturystyka itp.