Latem po Francji…
Kiedy większość rodaków chwytała opaleniznę w typowych miejscach letniej kanikuły my, to znaczy autor wraz z żoną, pojechaliśmy do środkowo-wschodniej Francji. Trasa wiodła od Beaujolais przez Burgundię, południe Szampanii oraz Alzację, szlakiem winno-krajoznawczym. Dwa tygodnie to za mało na głębsze studia, ale na rekonesans w sam raz. Oto garść wrażeń.
.
Beaujolais
Na początek odwiedziny u starego znajomego Vincenta Fontaine. Widzimy się ponownie po czterech latach. Od tego czasu rozwinął się, robi nowe wina: różowe – rześkie i dość wyraziste o przyjemnej nucie owocowej, świetne do różnorodnego posiłku, a także musujące tzw. Crémant de Bourgonge (z chardonnay, metodą klasyczną, szampańską) – bardzo udane, świeże z aromatami chlebowymi o dobrej kwasowości, zachęcające do sięgnięcia po kolejny kieliszek – za jedyne 7 euro! Dodatkowo zaczął uprawiać pinot noir (apelacja burgundzka zezwala na obsadzenie jedynie na 5% całości) oraz nabył działki w bardziej prestiżowej, północnej części regionu. Ja pozostaję fanem jego podstawowego trunku (kilkakrotnie nagradzanego na festiwalu w Mâcon) – charakterystyczne gamay, ale nie nazbyt intensywne, wyważone, lekkie, do częstego spożywania, schłodzone – idealne na letni wieczór. Vincent pokazuje, że region Beaujolais ma wciąż nieodkryty potencjał, robi wina urozmaicone, ciekawe z dużą dbałością o jakość.
Stąd, czyli z Pommiers, mamy bazę do objeżdżania okolicy. Zwiedzamy Lyon (30 km), pobliskie Anse (3 km), średniowieczny, pełen urokliwych zaułków gród Pérouges (45 km) i pięknie położony nad Saoną Trévoux (8 km).
.
Domaine Baron de l’Écluse
Trafiamy tylko dzięki nawigacji wpisując położenie geograficzne (04º39’33”E – 46º06’17”N) z guide de l’oenotourisme – przewodnika po producentach. To, co widzimy zapiera dech w piersiach. Wijąca się coraz wyżej droga u swego kresu doprowadza do wrośniętych w zbocze zabudowań, tuż pod samym szczytem sporej góry Mont Brouilly otulonej morzem winnych latorośli. Parkujemy przy… kamiennym amfiteatrze. Wita nas Jacques Gajowka, a właściwie Gajówka – bo Francuzi przecież nie znają „ó” – jak mówi poprawną polszczyzną pan Jacques, urodzony w dolinie Loary, syn polskich emigrantów. – Amfiteatr? – Tak, czynny. Odbywają się tutaj przedstawienia, imprezy muzyczne. A miał być parking! – śmieje się nasz gospodarz. Domaine Baron de l’Écluse prowadzi razem z żoną Chantal od 1978 roku. Zostajemy ich gośćmi.
Zwiedzamy winiarnię. Z 5 ha plantacji wytwarzają ok. 33 tys. butelek rocznie. Medale, dyplomy mówią o uznaniu i budują wizerunek producenta. W 2003 w Le Guide Hachette des Vins (przewodnik po winach Francji) wino z Domine państwa Gajówka znajdowało się na pierwszym miejscu regionu. Wina tworzone są tutaj metodą tradycyjną, fermentują głównie w kadziach betonowych. Nazwa „Baron de l’Écluse” została przejęta po poprzednim właścicielu z rodziny Chantal. Pani Chantal Gajówka-Pegaz (pełne nazwisko) jest znanym we Francji prawnikiem. Zajmowała się obroną praw winiarzy oraz wizerunkiem win Beaujolais na arenie międzynarodowej. Państwo Gajówka zapewniają schronienie (gîte – po francusku) nawet dla grup 60-osobowych.
Podczas obiadu zostajemy uraczeni butelką z 1996 roku. Ceglano-brązowe refleksy zdradzają dojrzały trunek, a delikatny aromat daleki jest od charakterystycznej owocowości szczepu gamay, w ustach eleganckie i skoncentrowane, bardzo przyjemne. Niewątpliwie wina stąd mają potencjał leżakowania! Niestety ten rocznik jest tylko do prywatnej dyspozycji gospodarzy.
Jesteśmy niezmiernie wdzięczni Jacquesowi i Chantal za otwarte ramiona, którymi przygarnęli niespodziewanych gości z Polski. Serdecznie Wam dziękujemy! (Kiedy piszę te słowa, została nam ostatnia butelka od Was i czujemy, że i ona chyba długo się nie uchowa…)
Więcej informacji na oficjalnej stronie: www.barondelecluse.com
.
Brouilly i dalej
Brouilly, to jedna z dziesięciu gminnych apelacji tzw. Cru Beaujolais, gdzie robi się najlepsze wina w regionie. Wspomnę jeszcze o winach Claude Geoffraya z Château Thivin. Ujmująca gościnność gospodarza jest równa tylko jego skromności. Tworzy bardzo dobre, wyraziste wina. Cuvée Zaccharie – dłużej fermentowane i po 12 m-cach w małej beczce dębowej (barrique), dobrze ułożone, o mocnych taninach, zdecydowany owoc i beczka świetnie harmonizują. (strona: www.chateau-thivin.com)
Warto zajechać także do XVII-wiecznego Château de la Chaize. Już sam zamek robi wrażenie. Architektura i ogród zostały zaprojektowane przez tych samych mistrzów, którzy tworzyli na królewskim Wersalu. Piwnica z beczkami ma 108 metrów długości! Château jest oczywiście producentem wina i to sporym, posiadają 99 ha upraw. Wina są dobrej klasy, polecam Reserve de la Marquise – leżakowane w nowej beczce, eleganckie, o miłej, świeżej owocowości, bardzo przyjemne w ustach. W czerwcu 1996 roku wizytowały tutaj żony prezydentów podczas ich szczytu G7, m.in. panie Chirac i Clinton. (strona: www.chateaudelachaize.com)
Jeśli masz więcej czasu, to w Romanéch-Thorins jest enopark Hameau Duboeuf. Georges Duboeuf, to człowiek, który znacznie przyczynił się do marketingowego sukcesu młodego wina z Beaujolais. W ciągu 5-6 godzin zwiedzania dowiesz się o winie wszystkiego (albo prawie wszystkiego). Jest tu muzeum, winiarnia, boutiqe, piwnice, galerie, kino 3D, kolejka wąskotorowa i inne atrakcje. (www.hameauduboeuf.com)
Pewnego rodzaju ciekawostką może być kosztowanie Cru du Beaujolais w miejscowości Juliénas, w oryginalnej piwnicy, na którą zaadoptowano stary, nieczynny kościół (u nas raczej nie do pomyślenia). Jest tu też oryginalnie zainstalowana na betonowych kadziach galeria ukazująca cztery pory roku w winnicy i winiarni. (www.julienas.fr)
.
A stąd już tylko parę kroków i jesteśmy…
w Burgundii
Nie przekonałeś się jeszcze do pinot noir? Przyjedź do Burgundii, a na pewno wyjedziesz jego miłośnikiem! Jesteśmy w Beaune, gdzie znajdujemy nocleg u Madame Rousseau, która prowadzi swój hotel od ponad 50 lat! Niepowtarzalny klimat miejsca, w którym czas zatrzymał się dość dawno temu i tylko 10 min. od centrum. (www.hotel-rousseau.com)
W Beaune można wpaść w „pino-nuarowy alkoholizm” – to miasto stoi winem, żyje winem, za każdym rogiem czai się na ciebie wino. W Côte de Beaune jest znana apelację Pommard. Słynnym zabytkiem, który koniecznie trzeba odwiedzić jest, założony w XV wieku Hôtel-Dieu – piękny i monumentalny kościół-szpital dla ubogich. Dziś muzeum, ale funkcjonował jeszcze do początku lat 70-tych ubiegłego wieku. Rokrocznie od 1851 roku odbywają się tutaj (w trzecią niedzielę listopada) słynne na cały świat charytatywne aukcje burgundzkiego wina.
Gavrey-Chambertin – samo serce Côte de Or (z franc.: „złote stoki”). Trafiamy znowu na polskie korzenie – do Domanie Heresztyn. Pani Heresztyn pochodzi spod Kalisza, świetnie mówi po polsku, powoli przechodzi na winiarską emeryturę, pałeczkę przekazuje córce, która już niestety naszym językiem nie włada. Z tejże miejscowości polecam wina Domaine Gérard Quivy, a z nich: Grand Cru La Chapelle 2005 – pięknie skoncentrowany aromat czerwonych owoców, bardzo dojrzałych jeżyn, w ustach pełne, z wyraźnymi taninami i subtelną goryczką w długim finiszu, rasowy burgund z klasą.
Apelacja Yonne na mapie wygląda, jakby cząstka Burgundii, oderwała się od całości i chciała uciec do Paryża. Podziwiamy, osadzoną na dominującym nad okolicą wzgórzu, wspaniałą bazylikę w Vézélay. Z tego miejsca, decyzją króla Francji i Ryszarda Lwie Serce, wyruszyły do Jerozolimy, druga i trzecia wyprawa krzyżowa. U podnóża wzniesienia odwiedzamy, a jakże, winiarza. Domaine Camu wytwarza Bourgogne Pinot Noir, Rosé, Chardonnay i Crémant. Wina sympatyczne i jak na region burgundzki, atrakcyjne cenowo (8-10 euro).
Jeszcze trzydzieści parę kilometrów dalej na północ i docieramy do krainy najlepszych białych burgundów: Chablis. Tu rodzą się genialne chardonnay, podziwiane przez cały świat. Wszystkie premier cru i grand cru, którymi raczyłem się – polecam – to jest to! Mineralność, kwasowość, struktura, aromaty – solidne, uderzające, cudowne….
.
Z Chablis jeszcze dalej na północ, o strzał korkiem z wina musującego jest…
Szampania
Z francuska: champagne, kojarzy się z nieprzyzwoicie drogim trunkiem i wielkimi domami szampańskimi, jak Moët & Chandon, Dom Pérignon czy Krug i in., stanowiącymi 90% produkcji całego regionu. My docieramy na południowe rubieże, czyli do Côte des Bar. Tę część dołączono do Szampanii stosunkowo późno, a mianowicie 100 lat temu (w 1911), po dość ostrych protestach i demonstracjach tutejszych, drobnych producentów.
Zwiedzamy Troyes. Stare miasto zaskakuje nas malowniczą zabudową średniowiecznych i renesansowych domów i ciasnymi uliczkami. Swoją siedzibę ma tu marka Lacoste, a uncję złota (1 uncja troy = 31,1 g) wymyślono właśnie tutaj. W Toyes także wynaleziono sposób na ograniczenie prędkości pędzących powozów konnych przez wmurowywanie w drogę wystających kamieni.
Nie ma potrzeby jechania dalej, już na południu krainy musujących win, też można nacieszyć się bąbelkami i to całkiem przyzwoitymi, i za całkiem przyzwoite pieniądze (12-15 euro za butelkę oryginalnego champagne). Degustacje i zwiedzanie są u winiarzy z reguły bezpłatne. My polecimy np. Daniela Deheurles z Celles sur Qurce i jego szampana Prestige (60% chardonnay, 40% pinot noir) – finezyjny, elegancki, bardzo przyjemny, z długim finiszem (tylko 15,40 euro).
(więcej o regionie: www.aube-champagne.com)
.
Alzacja
Tym razem skupiłem się na rieslingach i pinot gris. Grand Cru można kupować wszędzie w ciemno. Wspomnę kilka nowych miejsc:
Kaysersberg – André Ancel (www.vinancelandre.fr) – nieskomplikowane, a jakże ujmujące wina.
Orschwihr – François Schmitt (www.francoisschmitt.fr) – duży, ciekawy wybór, dobre ceny.
Kientzheim – Schmitt & Carrer (www.schmitt-carrer.com) – klasyka regionu i przesympatyczna obsługa Sylvie Carrer.
Najlepiej po prostu jeździć route de Alsace (alzacką trasą winną) od miejscowości do miejscowości i zaglądać do otwartych winiarni (franc.: ouvert), i dokonywać własnych, wspaniałych odkryć! Niestety u nas wina alzackie są ciągle jeszcze mało popularne, bo mało znane, bo mało pijane. Białe wino kojarzone jest z gatunkowo pośledniejszym napitkiem od czerwonego. To kolejny winny mit do obalenia. Uważam, że smakowo i aromatowo, że się tak wyrażę, białe wina są ciekawsze, bardziej obfite w doznania niż czerwone. Jeśli uważasz, że nie lubisz białych win, znaczy, nie byłeś w Alzacji!