Dziękuję za wszystkie komentarze, a szczególnie za ten: „Syrah 2012, to chyba najgorsze wino jakie dotychczas piłem – tak kwaśne i cierpkie, że aż wykręca gębę, a ty zachwalasz – może to moje było zepsute…?” Odpowiadam: może!…
Nasz opiniodawca w jednym zdaniu poruszył trzy aspekty smakowania wina. Po kolei.
Aspekt pierwszy – kupione wino rzeczywiście mogło zepsuć się. Tak statystycznie zdarza się w pięciu butelkach na sto. Jak więc rozpoznać, że otwarte wino jest zepsute? Na wstępie użyj zmysłu powonienia. Każdy podejrzany aromat, to sygnał ostrzegawczy. Możesz poczuć zapach stęchlizny niewietrzonego od lat pomieszczenia, spalonych szmat, ostry, nieprzyjemny, chemiczny, duszący… Może to być też spowodowane oksydacją (utlenieniem) wina. Proponuję bardzo ostrożnie posmakuj odrobinę, jeśli odrzuca – zrób z nim to samo.
Aspekt drugi – reakcja nieprzyzwyczajonych kubków smakowych. W degustowaniu win dobrze jest przejść pewną gradację. Pijąc wcześniej napoje mniej agresywne jak herbata z cukrem, sok, mleko, czy wino słodkie lub półsłodkie, góra – półwytrawne, nie masz doświadczenia w kontakcie z garbnikami, dużą kwasowością, ściąganiem dziąseł i cierpnięciem języka. To spory wstrząs dla wrażliwej, nieprzywykłej do takich doznań jamy gębowej. Przygotowuj ją do tego powoli, niech przywyknie, oswoi się. Zacznij wprowadzać stopniowo wina coraz bardziej wytrawne, „charakterne”, aż po pewnym czasie będziesz zdziwiony, że kiedyś piłeś półsłodkie i półwytrawne… Witaj w domu.
Aspekt trzeci – subiektywizm. Jednego coś zachwyca, drugiego odpycha. Mamy indywidualne poczucie piękna, smaku, taktu, umiaru – w ogóle oceny otaczającej nas rzeczywistości. Nie sugeruj się zatem zbyt spiesznie opiniami innych. Znajdź odpowiedź korzystając wyłącznie z własnych zmysłów. Na nich się skoncentruj i na nich polegaj!
Z czasem sam, bez problemu, będziesz w stanie stwierdzić z jakiej jakości winem masz do czynienia, doceniając złożoność jego walorów i czerpiąc z tego coraz więcej przyjemności 🙂
.