Wiosna AD 2015 nie rozpieszczała nas – pięknych, słonecznych dni tyle, co kot napłakał. I stało się! Mamy wreszcie wytęsknione ciepełko 🙂 W ogródkach, na tarasach, nad wodą, w górach… jak grzyby po deszczu pojawiają się w powietrzu gęste słupki dymów, to wygłodniali wspólnego biesiadowania ludzie rzucili się do grillowania.
Atmosfera zakupów, potem przygotowywania potraw, rozpalania ognia itd. ma w sobie urok miłego napięcia, oczekiwania, by wreszcie usiąść i… zjeść pięć razy więcej niż zwykle. Zatem, dla złagodzenia niepożądanego efektu, w lodówce czekają dobrze już schłodzone butelki z napojami trawiącymi. W naszym przypadku ich zawartość zawdzięczamy pracy drożdży winnych i ludzi, którzy postanowili tym maleńkim organizmom ich trudu nie zepsuć.
Wino idealnie nadaje się do grilla
Jeśli nie wiesz jakie wino nabyć do grillowanych dań, kup różowe. Masz właściwie gwarancję, że różowe wino do prawie wszystkiego będzie pasować. Lekka kwasowość, owocowość i nuta słodyczy zgrabnie wkomponują się do karczku, kiełbasy, kurczaka, pieczonych ziemniaków czy różnego rodzaju warzywnych sałatek. A można też, rzecz jasna, poeksperymentować – i to jest frajda! – i tak też zrobiliśmy my.
Zaczęliśmy po śląsku…
czyli od maszketów, znaczy się od słodkiego i kawy. Nasza mistrzyni kuchenna Majka, przygotowała tiramisu z truskawkami. Zimne, prosto z lodówki, o kremowej konsystencji – niebo w gębie. Na powitanie gości, Kasi i Jacka, zaserwowałem białe wino portugalskie Terras do Pó – przyjemne, lekkie, dość aromatyczne z nutami owoców egzotycznych i delikatnej słodyczy (ale wytrawne). Całkiem też dobrze nadawało się do popijania już po konsumpcji maszketa. Uzupełnieniem tegoż były łagodnie brzmiące w tle walce Chopinia w wykonaniu Artura Rubinsteina.
.
W międzyczasie grill „dochodził”…
Daniem głównym były krupnioki, w innych częściach naszego kraju zwane kaszanką, ale nie takie zwykłe, lecz uduszone w folii razem z kiszoną kapustą i kawałkami boczku. Mało znany przysmak, a jakże ciekawy i nieskomplikowany w przygotowaniu (trzeba pamiętać, by wszystko było mocno posypane pieprzem, który nadaje solidny charakter całości). Zaproponowałem do tego wino… musujące, hiszpańską cavę Nitus. Połączenie dość nietypowe i odważne. Wytrawne, robione metodą szampańską wino, według mnie spisało się w tym tandemie na medal. Ktoś krzyknął, że łącząc się z kiszoną kapustą wręcz zniknęło mu w ustach! Kasia: „Genialne połączenie z bąbelkami choć pozornie abstrakcyjne. Wszystko stało się łagodne”.
.
Dalej przyszedł czas na szaszłyki ze znakomitej kiełbasy śląskiej. Tutaj połączenie ich z Fiano z Sycylii, dość mocnym w charakterze winem białym okazało się takim sobie pomysłem, choć nie jakąś tam wielką tragedią od razu, ale dopiero chilijski cabernet Estación zrobił co trzeba, świetnie umilając jedzenie. Jacek: „Czerwone do szaszłyków i kaszanki majstersztyk”!
Wspólny grill, to nie tylko konsumpcja,
to też kapitalna okazja, by ze sobą pobyć i porozmawiać. A tematom i dyskusjom nie było końca. Jedzenie powodowało rozluźnienie ciała, a niespiesznie sączony trunek jak należy rozluźniał umysł. Spokój ciepłego, sobotniego wieczoru na świeżym powietrzu, z dala słychać rechot żab, co rusz tę ciszę przerywa nasz gromki śmiech, kieliszki bacznie uzupełniamy winem, na stole lądują jeszcze sery, muzyka miło sączy się z głośnika i nie wiadomo kiedy zastaje nas baaardzo późny wieczór.
foto: © Marian Jeżewski Studio Wina
.