Polskie winiarstwo ciągle pozostaje w cieniu butelek zagranicznych. Coś tam robimy, ale co? Wtajemniczonych jest niewielu. Wąska branża. Wiadomo, od jakiegoś czasu pojawiają się znakomite wina, jednak są one znane tylko wąskiemu gronu zainteresowanych. Próżno szukać tych trunków w najbliższej żabce. Ale dawniej zdarzały się prawdziwe perełki, o tychże istnieniu wie jeszcze mniej osób, historycy winni kiedyś je z pewnością wyjawią (wina, nie osoby). Postanowiłem nie czekać, tylko przeprowadzić małe prywatne śledztwo i przybliżyć przynajmniej niektóre z nich.
Przyznaję – nie było to takie proste, a zaczynam ten cykl od zupełnie nieznanej historii kilku barwnych pozycji. Opowieść czekała na publikację 15 lat. Ale po kolei…
Na wstępie spójrzmy na lata 60-te ubiegłego wieku. To czasy, kiedy (bardzo) limitowane serie rozchodziły się błyskawicznie gdzieś po piwniczkach koneserów, nierzadko w ogóle bez oznaczeń. Po kilku kultowych pozycjach pozostały jedynie nieczytelne nalepki na popękanym szkle. W Muzeum Ziemi Lubuskiej dotarłem do archiwalnych zapisków polskich kiperów z lat 1956-1977. Pozwolono mi na odręczne notatki i zrobienie kilku zdjęć oryginalnych etykiet, ale bez użycia lampy błyskowej (stąd nie najlepsza jakość). Zachowane butelki, które miałem okazję trzymać w ręce, pochodzą z prywatnej kolekcji hrabiego W.K.K. (Serdecznie dziękuję za okazaną pomoc i całonocne opowieści przy kominku i domowym winie!)
Dzisiejszy artykuł, to rezultat prawie pięciu lat poszukiwań, zbiegów okoliczności, przypadkowych spotkań i nieoczekiwanie otwieranych drzwi…
Nie wszystkie odkrycia były jednakowo fascynujące. Poznałem historię ciemnej strony naszego prawodawstwa, partyjnych gierek i kompromisów, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Np. perturbacje związane z założeniem uprawy, a potem ze zrobieniem pierwszego wina „Kupidyn” spółki Vin-Nowa z Nełczyny, to materiał na scenariusz dla następcy Stanisława Barei.
Wina, które poniżej przedstawiam, to niekiedy prawdziwe rarytasy. Ze względu na państwowy monopol, nie raz i nie dwa, musiały ukrywać się pod nic nie mówiącymi nazwami, kojarzącymi się raczej z produktami winopodobnymi. Teraz, kiedy wreszcie dostosowujemy nasze przepisy do ustaw obowiązujących od dawna w UE, poznajmy pracę tych, którzy przecierali te zawiłe, jak plątanina winnych pędów, polskie winne drogi…
.
Alpaga
85 pkt.
(szczepy: alphagnon, pino grass) różowe, półwytrawne
Zaskakujący bukiet. Jak spotkanie z nieznajomym w ciemnej bramie robotniczej dzielnicy. Czuć powiew zmian, nowego. Przedwiośnie, martenowski piec – rozżarzone serca. Lekka malinowa nuta wróżąca ciekawy finisz. O tym winie śpiewał Perfect. Samo życie!
.
.
Miętówka
87 pkt.
(menthold blanc, semillon, riesling) białe, wytrawne
Radość o poranku. Niekończąca się podróż przez krainę wzruszeń. Intensywność przeżyć nasyconych odurzającym obłokiem eukaliptusa w parnej atmosferze romantycznych szeptów. Dla dwojga lub dwóch w zależności od potrzeb. Porusza jeszcze nazajutrz.
.
.
Skurczy-Byk
86 pkt.
(egri bikaver, boryglot) czerwone, słodkie
Krwista wiśnia, gałka muszkatołowa i peklowany stek z czarnym pierzem. Coś dla prawdziwych twardzieli z rozkładówek. Safari w Himalajach. W nosie lekki diesel i onuce. Możliwe palpitacje i skurcze. Łapie za rogi nawet kawalerów.
.
.
Perła Jezior
82 pkt.
(pearlot noir) czerwone, wytrawne
Rozmyty piasek na stopie kila. Trochę jakby za bardzo ziemiste, rozwodnione. W posmaku intensywna goryczka szlamowa i westchnienie lilii wodnych. Krótki sztorm w kieliszku przechodzi w lekką bryzę dla flegmatyków. Dobre do grillowanego węgorza elektrycznego. (Przesadzona cena)
.
.
Wino
82 pkt.
(vinnony nacionale, simple vino, vinnoy vinotage) białe, półsłodkie
Klasyka aperitifu. Idealne na babski comber. Długie. Na języku paplanina i brzoskwinia z puszki oraz suszony goździk z marca. Eleganckie, jakby dopiero co wyszło z przymierzalni lub mody. Posmak zmienia się z wiekiem od szkatułki. Pobudza intuicję.
.
.
Zorro
89 pkt.
(diego) czarne, białe, słodkie
Właściwie białe, ale w nocy czarne. Producent woli pozostać nieznany. Świetne na konne podróże po skałach i pod murami. Trochę infantylne, ale i ze sporą dozą brutalności. W końcówce szlachetne. Wymykające się wszelkim pogoniom. Współgra z niemową. W nosie sierść lisa.
.
.
.
Bara Bara
88 pkt.
(rabarbar clasiko) bladoróżowe, bardzo słodkie
Biały kruk wśród winnych afrodyzjaków. Można nawet zamiast. Esencja zbliżenia, ulepek ciał, ciał bambino. Dobre do nieokiełzanego apetytu na cukier. Nuty egzotycznych burz, rozwichrowanych fermentów i mroczków przed oczyma. Pamięć wraca po trzech dniach, ale wtedy jest już za późno.
.
.
.
Czar Teściowej
87 pkt.
(halloweenger) czerwone, wytrawne
Niespodzianka. Niby-Sprzeczność. Ale jaka ciekawa! Mocny akcent na zakończenie rodzinnych negocjacji. Trunek deczko kontrowersyjny. Dla szukających zrozumienia w roześmianej twarzy dentysty. Oszołamia łagodnym bukietem spiłowanych tanin. Niepokojąco intrygujące.
.
(Katowice, 01.04.2005, godz. 00:07)
P.S. Elementem (nie bez znaczenia) tegoż artykułu jest czas, a właściwie data (miesiąc i dzień) publikacji. To, bez reszty, tylko i wyłącznie żart primaaprilisowy! Za wprowadzenie w błąd Szanownego Czytelnika bardzo serdecznie się cieszę… 😉
Były jeszcze „Kordiał truskawkowy” i „Kordiał Ananasowy” , było „Strawberry” z wytwórni „Okęcie” . No i były chyba o złotówkę czy dwa droższe.
Dodałbym jeszcze do tej kolekcji „Kwiat lotosu”, którego jednakże nie polecam.
Wino „Wino” kosztowało 17plz a później 23 i kojarzyło się z Klossem (J-23) .
Degustację prowadziłem z kolegami w parku na Szczęśliwicach który jeszcze nie do końca był parkiem.
No dobra, pilim w krzakach.
Tak, pamiętam te czasy… A bukiet „wina” należało jak najszybciej ominąć i to wcale nie ze względu na brak czasu.
A gdzie dytyramb na cześć „Muskat Wisienka”?
Można dopisać!
a gdzie Fantazja i Kwiat jabłoni??? 🙁
No właśnie 🙁