Winne strony Marka Kondrata

Interpretuję tytuł książki „Winne strony” trojako: 1 – „winne strony” – czyli „o miejscach świata, w których robi się wino”, 2 – „w inne strony” – czyli „o zmianie życiowych zainteresowań autora”, 3 – „w inne strony” – czyli „o odkrywaniu innej, niż nasza rodzima, polska winna rzeczywistość”. I pokrótce to uzasadnię.

1. Winne strony

Już na pierwszej stronie Marek Kondrat tłumaczy, że „nie jest to przewodnik po winnych krainach” – a przecież jest! Pewnie, że gdzie mu tam konkurować z tymi opasłymi, profesjonalnymi, jednakże dla statystycznego Kowalskiego, który wypija przez cały rok łącznie 3 litry wina „Winne strony” są całkiem przyzwoicie podanym przewodnikiem wprowadzającym do „winnych krain”. Z tym, że może trochę inaczej, bo nie od strony szczegółowych danych, charakterystyk, opisów roczników, wykresów, map itp., lecz widziany oczyma podróżnika, który dopiero co poznaje, odkrywa, uczy się, doświadcza – zachwyca się tymi krainami, a my razem z nim. Autor zwierza się czytelnikowi szczerze: „nie aspiruję do roli konesera, znawcy itede, itepe. Bliższy jest mi świat zachowań niż świat nazywań”. Poznajemy więc „winne strony” poznając winiarzy, enologów, winogrodników – ich osobowości, pasję i pracę, oraz miejsca, od pokoi gościnnych zaczynając, poprzez kantyny i winiarnie, a na opisach rozległych panoram kończąc. Te relacje z pierwszych kontaktów z ludźmi tworzącymi wina i z miejsc gdzie boskie nektary przychodzą na świat są mi niezwykle bliskie, bo sam takie zachwyty i takie emocje nowicjusza przeżywałem i dokładnie tak samo… Wyczuwamy w tym wszystkim szczerość i prawdziwe uczucia, którymi Kondrat z nami się dzieli. Zatem, a jakże, odwiedzamy winne świata strony, eksplorujemy je razem z naszym przewodnikiem i poprzez jego wrażliwość.

2. W inne strony

„Nadal pytają, czemu nie gram i czy mnie nie korci”. – Myślę, że to naturalne, że takie pytania nasuwają się każdemu, kto zna dorobek artystyczny Marka Kondrata. Znakomity, uznany aktor, rezygnuje ni stąd ni zowąd ze wspaniałej kariery w sile wieku. To niepojęte! Skojarzenie, które przychodzi mi go głowy, to pokrewność odczuć z odczuciami parafian, którzy dowiadują się, że ich ukochany duszpasterz porzuca sutannę! – Zaskoczenie, konsternacja, szok… No cóż, każdy z nas dokonuje przez całe swoje życie różnych wyborów, a innym ludziom pozostaje nasze wybory przyjąć do wiadomości, nie muszą ich rozumieć. Jednakże z osobami publicznymi jest inaczej, to silniej działa, a akurat z aktorami, z rolami których potrafimy się identyfikować, myślę, że w szczególności. Dlaczego Kondrat odwrócił się od aktorstwa i postanowił pójść „w inne strony”? – W książce pada odpowiedź. Niekoniecznie jasna z początku, bardziej już zrozumiała pod koniec lektury – autobiograficznej opowieści Marka Kondrata. A stwierdzenia typu: „że też wino potrafi człowieka tak zmienić” – są wielkim uproszczeniem…

3. W jeszcze inne strony

Wartością dodaną „Winnych stron” są aspekty poznawcze odwiedzanych regionów i krajów z jednej strony, z drugiej analogie-wspomnienia z życia naszego autora z okresu jego młodości i początków pracy aktorskiej, a z trzeciej dowiadujemy się o problemach w działalności początkującego importera win. I to nie tylko dotyczy znalezienia i wybrania odpowiednich na polski rynek win, czy logistyki. Oddzielną sprawą do której Kondrat nawiązuje, jest nasza „winna” kultura, tu zaledwie raczkujemy, zaczynamy*.

– Jak stare?
– A coś tak z 1025 roku.
No proszę! To wtedy u nas Bolesław Chrobry się koronował na króla. A kraj nasz był chrześcijański już (sic!) od sześćdziesięciu lat! Tymczasem tutaj urządzali sobie piwnice na wino. (w: Castello di Bossi, Toskania)

Gdzież nam do takich Włochów, Francuzów czy innych… Kraj nad Wisłą wina się dopiero uczy, tradycje nawet jeśli były, to kolejne wojny i gospodarka socjalistyczna skutecznie je przerwały, zaś Polscy winiarze, to „kamikadze”, dzielni i zdeterminowani pionierzy z doświadczeniami pierwszego pokolenia. Ale idziemy do przodu! Kieliszki z winem na restauracyjnych stolikach pojawiają się coraz śmielej i już zdecydowanie częściej niż jeszcze jakieś 10 lat temu, zmiany następują, systematycznie zmierzamy w inną, bardziej światową, winną stronę.

Z przyjemnością polecam „Winne strony”, lekturę, której ciąg dalszy możemy już poznać sami, bo właśnie bierzemy w nim udział, bo właśnie dopisuje się…

*P.S. Przypominam sobie dzień 18 czerwca 2008, kiedy to dla grupy miłośników wina poprowadziłem degustację win portugalskich w katowickim „Winarium” – pierwszym na Śląsku sklepie z winami Marka Kondrata (wtedy jeszcze wspólnikiem Kondrata był Piotr Pabiański). Degustację, do której  w owym czasie (przyznam się) lekko nakłaniałem i przekonywałem, argumentując, że to najlepsza promocja dla win i najlepszy sposób winnej edukacji. Było to kilka miesięcy po otwarciu się tego sklepu, wtedy takie degustacje dla klientów sklepów z winami były jeszcze mało popularne. Przyjęły się! Mam satysfakcję, że dołożyłem swoją małą cegiełkę. Przy okazji serdecznie pozdrawiam kierującą wówczas „Winarium” w Katowicach Maricę Nycz, która dziś prowadzi w tym samym miejscu sklep „Kondrat Wina Wybrane”.

.

Marek Kondrat, Winne strony

 

 

 

 

 

Marek Kondrat, Winne strony. Opowieść o pasji, która zmienia życieWydawnictwo Znak, 2015

 

Nie ma jeszcze komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

weryfikacja wieku czy masz ukończone 18 lat?